Recenzja - Far Cry 3



Przed rozpoczęciem trzeciej części Far Cry-a zacząłem przechodzić dwójkę, która była niezwykle nieudanym spadkobiercą niesamowitej części pierwszej. Zagrałem raptem ze dwie godzinki i musiałem się poddać. Sawanna jest nudna, jazda samochodem monotonna, a non stop respawnujące się posterunki wroga wkurzające jak opóźnienia Kolei Śląskich doprowadzały do szału. Wiedziałem, że Far Cry 3 będzie inny i swojego rodzaju nawiązaniem do pierwowzoru, ale to co dostałem jest niemal idealnym sandboksowym shooterem i nie zapowiada się by coś miało to zmienić. Far Cry 3 niszczy i jest mega kozacki!







Zacznę od fabuły, która jest niezwykle wciągająca i ma jeden argument stawiający ją na piedestale fenomenu. Vaas, czyli ten główny świrnięty i pokręcony zły Pan jest na prawdę chory. Aktor, który podkładał pod niego głos i sylwetkę miał pełną dowolność w jego kreacji i widać tutaj zaangażowanie chłopaka. Są emocje, jest wulgarnie i w ogóle kurwa mocno, ale od początku. Historia zaczyna się w momencie, gdy główny bohater zostaje pojmany przez powyższego świra. Jako heros oczywiście udaje mu się uciec, jednak po drodze tragicznie ginie jego starszy brat pomagający mu w ucieczce. Jasony Brody, bo tak się nazywa, nie poprzestaje i chce uratować przyjaciół wraz ze swoją dziewczyną na czele z którymi chciał wypocząć na rajskiej wyspie. Przez pierwszą część gry byłem zauroczony i wciągnięty tym światem, podobała mi się intryga, szaleństwo i normalne zachowania bohatera. W pewnym momencie do gry wkrada się wątek mityczny i moje wrażenia nieco opadły. Było fajnie poprowadzone, ale jakoś tak poczułem się kopnięty w krocze tym wszystkim. Całościowo natomiast i tak nie ujmuje to fabule, która mimo wszystko jest bardzo dobra.


Odbiegając nieco od głównego nurtu recenzji wspomnę o nawiązaniach jakie przychodzą mi na myśl grając w Far Cry 3. Ubisoft Montreal poszedł w stronę połączenia Assassin's Creedów z Far Cry dodając nutkę najlepszych elementów dwóch pierwszych części odległej wyspy. Wspinanie się na wieże radiowe przejmując w ten sposób okolicę i odkrywając mapę? Polowania na zwierzynę w celu wytworzenia większości przedmiotów potrzebnych do przetrwania? Powiązane z Assasynami i nie mówię, że to jest złe. Wręcz przeciwnie, bo wejścia na owe wieże są super ciekawe i pełne adrenaliny, bo nie zawsze są one najwyższej konstrukcyjnej jakości. Z nawiązań do poprzedniczek autorzy przejęli klimatyczną rajską wyspę, kolorową i deczko cukierkową grafikę oraz fantastyczne odwzorowanie ruchów bohater. Nie ma tutaj miejsca na żadne przeskoki animacji, bo wszystko ma swoją i pokazuje takie detale jak obrzynanie ze skóry zwierząt czy przesiadkę na działko zamontowane na samochodzie. Dzięki takim małym szczególikom czujemy niesamowitą jedność z protagonistą, a najlepsze że taki stan utrzymujemy przez cały czas obcowania z tytułem.

Przechodząc do grafiki powiem tylko tyle, że jest na prawdę ładnie. Trawa delikatnie kołysana na wietrze, niesamowite refleksy wody i super fizyka otoczenia z niesamowicie rozprzestrzeniającym się ogniem na czele. Pamiętacie sawannę z Far Cry 2, którą notabene można było puścić z dymem pierwszym lepszym koktajlem z benzynką? Tutaj silnik jest ten sam, tak więc rada moje dzieci patrzcie gdy Molotov leci. Dźwięk i muzyka to również najwyższa liga, a odgłosy wystrzałów broni - najlepsze w shooterach ever. Może seria Battlefield jest w stanie dorównać temu, ale dawno nie miałem takiego pierdolnięcia w głośnikach strzelając ze zwykłego pistoleciku. Snajperka dosłownie odrywa jądra.


Ilość pobocznych zadań jakie możemy wykonać również jest zatrważająca i daje kolejne kilkadziesiąt godzin zabawy. Polowanie na zwierzynę z użyciem określonej broni, wyzwania polegające na określonych celach jak rozjeżdżanie przeciwników samochodem nabijając punkty przez jakiś tam czas. Samo wspinanie się po wieżach może dać Wam od groma zabawy i choć mapa jest ogromna to raczej rzadko korzystamy z szybkich podróży, po prostu chcemy zobaczyć co zwiedzimy, czego doświadczymy i co może się stać podczas naszej wędrówki. 


Chaotyczna recenzja może i to była, ale jednego nie możecie mi zarzucić. Niesamowicie przesiąknąłem tym klimatem, tą szaleńczą próbą odzyskania przyjaciół i nutką intrygi w całej tej historii wyspy. Świetnie wykreowane postaci zapadające w pamięci(Vaas, doktorek na haju) oraz wczucie się w postać bohatera dają nam realne wrażenia z uczestniczenia w tym cyrku. Szkoda, że fabuła w drugiej połowie gry tak troszkę się rozjeżdża i robi się dość sztampowa, bo początek i pierwsze 4 godziny są na prawdę jak dobry film akcji z licznymi intrygującymi sytuacjami. Czego bym nie powiedział przeciw tej grze to moje sumienie nie pozwala jej wystawić niższej oceny niż to co widzicie poniżej. Mogłem się rozpisać jeszcze bardziej, głębiej i dosadniej opisać wszystkie aspekty gry, ale starałem się przekazać moc jaką dostałem od Far Cry 3. Zdecydowanie kandydatura do najlepszego FPS tego roku i sądzę z ręką na sercu, że wygrana jest właśnie przeznaczeniem dla dzieła Ubisoft Montreal. Kapitalna gra!

Plusy:
+ wciągająca, intrygująca fabuła
+ niesamowity feeling strzelania
+ kapitalna grafika i animacja
+ najlepszy dźwięk strzelania w grach?
+ wykreowane postaci zapadają w pamięć na długo
+ mnogość opcji do zabawy na wyspie
+ nieliniowe podejście do rozwiązania celu misji(nie każdej)

Minusy:
- fabuła rozjechana nieco i tracąca początkowy impet w drugiej części gry
- bugi, które utrudniają niekiedy zabawę

Ocena: 9+/10 (Jeżeli nie zagrasz w Far Cry 3, a lubujesz się w grach FPS toś cipa. Jeżeli lubisz sandboksy i strzelanki to chyba jesteś nienormalny nie grając jeszcze w ten tytuł. Pretendent do gry roku!)