Większość zna serię "Niesamowite Maszyny" i tytuły wydawane pod jej banderą. Czego byście nie mówili to te wszystkie symulatory są i tak niesamowicie popularne w Polsce, a ostatnia mała wojenka o Symulator Farmy zainspirowała mnie do przyjrzenia się bliżej tym wszystkim maszynom. Jako pierwszy i najbardziej przeze mnie oczekiwany leci "Symulator Demolki", który mimo swojej prostej infrastruktury technicznej, dał mi bardzo dużo zabawy podczas wieczornych sesji. Ot tak, na poprawę humoru.

Niesamowicie wciągnąłem się w naukę i w końcu rozwalanie samych budynków. Jeżeli przyjrzymy się bliżej samej produkcji to widać niezbyt dobrze odwzorowaną wagę gruzu i archaiczny silnik fizyczny rodem z przeglądarkowych gier, coś a'la ragdoll. Grafika w tego typu grach to praktycznie temat tabu, a dźwięk nie wyróżnia się niczym więcej niż odgłosami pracy maszyn lub w końcu spadającego gruzu. Ot solidnie wykonany symulatorek. Sęk w tym, że ta bestia dopiero ujawnia oblicze po pierwszej większej misji.
Wyburz domek tak by odłamki nie spadły na tory obok, wyburz przy pomocy C4 40 metrową wieżę lub rozpierdziel hangar w drobny mak. Takie zadania napędzają chęć gry i choć na początku mamy do dyspozycji najsłabszy sprzęt, to mogę Wam zagwarantować, że widok najmocniejszego ładunku wybuchowego w akcji jest nieziemski. Konstrukcje dosłownie rozsadza od środka. Poza C czwórką zasiądziemy za sterami koparki zbierającej gruz, młota pneumatycznego, kuli do wyburzania czy młota dwuręcznego. Na ilość zabawek narzekać nie możemy, aczkolwiek w końcowych etapach zaczyna nieco wiać nudą.
Wszędzie w tej grze widać braki i budżetowość, ale czas najwyższy zapytać się czy to źle? Ja osobiście bawiłem się przednio niszcząc, demolując i rozpierdupczając budynki czy wieże. Taki jest urok tych słabszych gier, że ciągną do siebie, a sami nie wiemy czym. Symulator Demolki jest idealnym przykładem gry, która odstresowuje i nie jest jakimś wybitnym projektem. Nie mogę powiedzieć, że to gniot, ale to hitu również droga spora. Jak na gierkę dla niedzielnych graczy muszę powiedzieć, że na prawdę daje radę.