Niesamowite maszyny #2 - RailWorks: Train Simulator 2013

 Nie bym zapomniał o całej serii, ale z gry na grę zostaję co raz milej zaskoczony, bo o ile "Symulator Demolki" mógł podobać się każdemu z racji specyficznej tematyki, to o tyle "Symulator Pociągu" zupełnie mnie nie kręcił, a o pociągach wiem tyle, że się spóźniają i jadą po szynach. Jazda wirtualnym szynowcem, parowcem, "elektrowcem" dawała mi tylko minimalnie mniej radości niż przy demolce, ale to z powodu mniejszej ilości wybuchów i ogólnego chaosu. Nie mniej zawsze chciałem być po tej drugiej stronie i mieć wpływ na ewentualne spóźnienia. "Symulator Pociągu 2013" to pozycja obowiązkowa dla fanów kolejek i całkiem niezła ciekawostka dla niebędących zaznajomionych w klimatach maszynisty.



Bałem się, że po odpaleniu jakiegokolwiek scenariusza zostanę zasypany masą przełączników, wskaźników i innych dziwnych rzeczy, które doprowadzą mój mózg do lęków pierwotnych. Zdziwiłem się, bo to co ujrzałem chyba nie powinno nazywać się tak poważnie, oczywiście nic nie ujmując symulacyjnym aspektom gry. Przyjazny i intuicyjny interfejs dla laików takich jak ja to niebywały plus, bo do obsługi maszyny wystarczą(dla mnie bynajmniej) dwa przyciski i trzy wajchy, co nie jest jakoś super nadwyrężające. I dobrze, bo od razu mogłem przysiąść i pobawić się w maszynistę. 





Urzekł mnie brak jakiegokolwiek trybu udającego karierę czy coś w tym rodzaju. Mamy po prostu scenariusze, które mają określone warianty wydarzeń. Przykładem może być scenariusz w którym jedziemy określoną trasą, ale musimy uważać na śnieg i związane z tym utrudnienia w ruchu kolei. Fakt, że to niezbyt wymagające dla autorów, ale wolę takie rozwiązania niżeli jakąś nietrafioną fabułę z kolejarzem, który musi piąć się na jakąś czarną listę... czy inny odpowiednik znany z Need for Speed. W sumie tak patrząc na to z boku jest to produkcja na tyle spokojna, że można ją odpalić i spokojnie drugą ręką odrabiać zadanie domowe. Nie dzieje się dużo, a zanim dojedziemy do stacji zdążymy ogarnąć i w porę zareagować. No chyba, że nie mamy rąk.



Nie znam się na fizycznych i symulacyjnych aspektach pociągów, ale bardzo ładnie oddane jest opóźnienie naszych ruchów względem prędkości maszyny. Jeżeli zamierzacie zatrzymać się na stacji to musicie to zrobić z co najmniej kilometrowym wyprzedzeniem, bo czas od zablokowania przepustnicy i hamulca, a faktycznym hamowaniem jest całkiem spory. Praktycznie ani razu nie udało mi się zdobyć punktów za idealne ustawienie wagonów, zawsze ten ostatni gdzieś się tam zapodział na końcu i źle obliczałem miejsce zatrzymania. Ale nie jest tak, że możemy sobie pruć cały czas przed siebie bez ograniczeń. Gra bazuje na systemie rankingu punktowego, a wyniki przesyłane są w sieć co tworzy listę najlepszych. Za każde przekroczenie prędkości, włączenie hamulca awaryjnego(pociągnięcie hamulca zwykłego na 100%) lub spóźnienie, mogą być odejmowane punkty co skutkuje oczywiście gorszym wynikiem. Przy pierwszej mojej grze, która była również nauką mój wynik to mniej więcej -1500 pkt. 


Zdziwiłem się jak prosty, a zarazem wymagający jest "Symulator Pociągu". Produkcja do opanowania jest prosta, ale by zostać mistrzem trzeba na prawdę wytrwałości i zaznajomienia się z tytułem. Realne odzwierciedlenie czasu przejazdu i system punktów dają masę zabawy i nutkę rywalizacji, a powolne tempo daje możliwość np. odrabiania prostszych lekcji z boku. To produkcja dla starych wyjadaczy, którym zęby wypadają, bo nie jedne tory już zjedli oraz dla zupełnych szeregowych takich jak ja.


Niesamowite maszyny jak na razie mnie zaskakują w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Spodziewałem się gier z których będę się śmiał, a jak na razie wciągają mnie bardziej niż większość produkcji wysoko budżetowych. To na prawdę niesamowite i chyba zaczynam rozumieć fenomen tej serii wydawniczej.


Siemanko, cześć i czołem.