Android #2 - Spotify

Rzadko mam okazję przetestować coś związanego z muzyką prócz odtwarzacza. Od dwóch dni testuję coś z czym Amerykanie obcują codziennie, a u nas dopiero pomalutku zaczyna raczkować. Słuchanie muzyki w chmurze, bo o tym mowa, polega mniej więcej na tym samym co oglądanie filmu na YT. Teoretycznie wszystko jest ok, ale nie ma potrzeby ściąganie tego na smartfona albo komputer. Rewelacyjnie wygodne, a jakie praktyczne. Najważniejsze chyba jest jednak to, że aplikacja jest w pełni dostępna z naszego kraju i chory przelicznik walutowy nie musi być już stosowany.



Spotify integruje się już na samym starcie z kontem facebook dzięki czemu możemy pokazać naszym znajomym czego aktualnie słuchamy, czego słuchaliśmy lub jaką playlistę sobie ułożyliśmy. Wszelkie aktualnie na topie walory społecznościowe zostały wdrożone i nie są wklejane na naszą tablicę z upierdliwością jehowy. Mamy możliwość wyłączenia opcji dzielenia się automatycznymi wpisami. Ponad to istnieje również opcja połączenia z kontem last.fm, jednak z powodów czysto technicznych nie dane mi było tego przetestować. Może kiedy indziej, ale teraz skupmy się na najważniejszej integracji Spotify.

Kiedyś, dawno temu marzyłem o połączeniu muzyki smartfona z komputerem, ale tak wiecie, płynnie i w czasie rzeczywistym. Teraz dzięki odpowiedniej aplikacji na platformie Android wystarczy nam tylko to samo konto facebook i rozpoczynamy zabawę. Nasze playlisty ułożone na PC od razu pojawiają się na telefonie i to bez znaczenia na którym końcu globu jesteśmy, a najlepszy jest brak jakiegokolwiek podłączenia do komputera. Oczywiście to wszystko to dobrodziejstwa chmury i streamingu muzyki. No bo to jest tak, że fizycznie żadna z tych piosenek nie jest na naszym dysku tylko tak jakby przelatuje przez nasz odtwarzacz. My tworzymy sobie z całej biblioteki Spotify playlisty, których możemy sobie słuchać. Warto wspomnieć, że utworów jest masa, rzesza czy jak tam kto woli. Absolutnie są wszystkie kawałki znane, ale też i nieznane. Jeżeli ja odnalazłem tam nuty Eripe to wy także znajdziecie nawet najbardziej orientalne nutki.

Jak jednak wiemy nie wszystko na tej planecie jest darmowe i tak jest również ze Spotify. Jasne możemy korzystać z niego zupełnie za darmo, jednak muzyka wtedy gorszej jakości, a co jakiś czas mamy w uszach reklamę audio. Da się to przeżyć, ale już brakuje np. integracji ze smartfonem. Ceny jednak nie są zabójcze, bo Spotify oficjalnie ruszył w Polsce, a ceny również są przystępne dla Polaków. Za 10 zł miesięcznie dostaniemy uwolnienie się od reklam i słuchanie muzyki na laptopie i PC, ale już za 20 zł dostajemy konto premium z możliwością słuchania muzyki na telefonie, tablecie, lodówce, no ogólnie wszystkim tym, co Androida na pokładzie ma. Sądzę, że jest to w miarę uczciwe, bo jak na razie muzyki słucham tylko za pośrednictwem tego programu. Nie muszę ściągać muzyki, kupować mp3 i zapychać dysku. Słucham kawałków nie zapychając dysku, dla mnie rewelka.

Mamy w końcu radia, które nieco różnią się od znanej definicji tego słowa. Chodzi o to, że mamy możliwość wyboru tematycznej stacji np. lata 80-te, a później odsłuchiwaniu wszystkich kawałków tagowanych ową frazą. Są to starannie wybrane utwory, a największą zaletą takiego rozwiązania jest losowość i możliwość dostrojenia stacji do swoich upodobań. Jeżeli spodobała nam się jedna piosenka z danej kategorii i damy jej "łapkę", system z automatu dostosuje wyszukiwarkę pod kątem podobnych utworów. Szczególnie pomocne przy pustce w głowie, a taką miewam często. Siedzę jak osioł nie wiedząc czego chciałbym posłuchać. Teraz jeden klik i gotowe, hity sprzed lat, o których na pewno bym nie pomyślał lecą w moich słuchawkach.

Kończąc ten wywód muszę powiedzieć, że Spotify zaskoczył mnie tym... jak bardzo mnie wciągnął. Korzystałem już z podobnych aplikacji, ale nigdy żadna nie zassała mnie tak jak Spoti. Siedzę, szukam i słucham. Tak mogę podsumować ostatnie kilka minut jakie spędziłem przy komputerze. I nawet tworzenie playlist utworów stricte radiowych robi się przyjemniejsze. Wiecie jaka jest wada tego programiku? W samochodzie nadal trzeba mieć pendrive albo płytę CD. Strasznie nad tym ubolewam.